literature

Star Wars: Upadek ep. III

Deviation Actions

DeAeRO's avatar
By
Published:
761 Views

Literature Text

Sekcja medyczna, krążownik Dral Ka'ra na orbicie Kamparanu, 1,5 dnia przed wydaniem rozkazu 66, 1088 dni po bitwie o Geonosis.

Gdy Niko się ocknął, pierwsze co poczuł to straszliwy ból na lewym łokciu i prawym barku. Po nieudanych próbach podniesienia głowy, doszedł do wniosku że jest przypięty do łóżka. Z niedaleka słyszał przytłumione, identyczne głosy.
- Po co go przypięliście? – mówił pierwszy. – To zbędne.
- Rozkaz z dowództwa. – odparł drugi.
- Z dowództwa?
- Kapitan Maze twierdził iż wydał mu go sam kanclerz.
- Bzdury. Rozkuj go.
- Nie mogę, sir.
- Jaki masz numer, żołnierzu?
- CT-21-8642, sir.
Arfa zaczął kojarzyć pierwszy głos. Był nieco niższy od drugiego.
-  Jestem sierżantem komandosów drużyny Sigma, szeregowy. Musisz wykonywać rozkazy starszych rangą. Rozkuj go. – to był Blys.
- Ale…
- Już! To rozkaz!
Nagle wtrącił się trzeci głos, taki sam jak szeregowca, lecz z nutą stanowczości.
- Co tu się dzieje? – spytał.
- Ten szeregowy sprzeciwia się starszym rangą, sir. – rzekł Blys.
- Co? Nie… –  zaprzeczył żołnierz.
- Cisza! – rozkazał trzeci i zwrócił się do Blysa. – Wiesz kim jestem sierżancie?
- Tak, sir. Jest pan komandorem ARC A-dwa-pięć.
- Dokładnie, cztery dziewięć. Dostaliśmy rozkaz skucia tego Jedi. Jedynymi osobami mogącymi go podważyć są kanclerz, lub którykolwiek generał Jedi.
- Rozkuj mnie, komandorze. – odezwał się w końcu Niko.
- Tak, sir. To co pan ujrzy może pana zszokować, ale nie dało się nic innego zrobić.
Niko spojrzał w dół i zamiast swoich rąk ujrzał mechaniczne protezy łączące się z ciałem w lewym łokciu i prawym barku.
- Fierfek. Co to za shu'shuk?
- Shu-co, sir? – spytał A-25.
- To z Mando'a. – wyjaśnił Blys. – Znaczy tyle co „szajs", „śmieć" itp.
Niko wpatrywał się w durastalowe ręce nie wiedząc co powiedzieć.
- Miałeś poważnie ranne ramiona. – rzekł komandos. – Prawe było niemal całe spalone i połamane w kilku miejscach. Lewe było tylko trochę w lepszym stanie, Nik'ika.
- Jest w szoku. – stwierdził CT-21-8642.
- Oczywiście że jest. – rzucił Blys. – Ty byś nie był w szoku widząc że straciłeś ręce?
- Co z pozostałymi? – spytał Niko półgłosem.
- Kracko i Raif naprawiają „Ratownika", a Set leży tu niedaleko.
- Co mu się stało?
- Nic strasznego. Jest trochę poobijany. Baliśmy się że ma to co Fi z Omegi. – rzekł i szepnął. – Nu kyr'adyc, shi taab'echaaj'la.
- Co miał Fi z Omegi, a co Set?
- Fi miał wstrząs mózgu i nie przeżył. Set miał podobne objawy - wymiotował, bolała go głowa, tracił stopniowo koordynację, ale generał Horen stwierdził że to nic poważnego. Set'ika popływał trochę w bakcie i dochodzi do siebie. Możesz chodzić?
- Raczej tak. – Arfa usiadł na brzegu łóżka. – A co z Himem?
- Dobrze. Pomaga Kracko i Raifowi z „Ratownikiem". – Blys wyciągnął rękę do Jedi. – Wstawaj.
Niko dźwignął się na nogi z lekkim stęknięciem i ruszył za Blysem.
- Dokąd idziemy? – spytał.
- Do naszej kajuty. Muszę z tobą porozmawiać.
- Miałem wizję, Blys. Jedi byli zabijani przez postać w czarnym pancerzu…
- Potem mi opowiesz, Nik'ika. – przerwał mu Blys.
Niko przytaknął i dalej szli w milczeniu. Gdy doszli do kajuty drużyny, Blys wepchnął Arfę do środka i wszedł za nim.
- Dobra, Nik'ika. Posłuchaj mnie. – powiedział cicho. – To że cię przykuli do łóżka nie jest normalne. Generał Horen nic o tym nie wiedział. Nawet nie mógł się z tobą widzieć.
- Do czego zmierzasz?
- Dostałem cynk że na innych krążownikach było to samo. Przypinali do łóżek tylko Jedi. Ciężko rannych i ledwo żywych Jedi. Podejrzewam że kanclerz planuje rozkaz sześć-sześć.
- Co?
- Rozkaz sześćdziesiąt sześć: w przypadku działania oficerów Jedi wbrew interesom Republiki, po otrzymaniu szczególnych rozkazów zweryfikowanych jako pochodzące bezpośrednio od Głównodowodzącego, dowódcy WAR wyeliminują fizycznie wzmiankowanych oficerów, a dowodzenie WAR zostanie na powrót przejęte przez Głównodowodzącego do czasu utworzenia nowej hierarchii dowodzenia.
- Ale Jedi nie działają wbrew interesom Republiki.
- Widocznie według kanclerza, tak właśnie jest.
- Chce zabić wszystkich Jedi?
- Tak. I ponieważ jesteś naszym ner'vod, proszę cię abyś porzucił szaty Jedi.
- Mam odejść z Zakonu? – oburzył się Arfa.
- Tak. – Blys był nienaturalnie spokojny. – Tylko aby ocalić swoją shebs. Umiesz walczyć. Zostań kapitanem, albo innym admirałem.
- Nie wiem…
- Proszę w imieniu całej drużyny, vod'ika. Tu chodzi o twoje życie. Jak długo będziesz udawać że się wahasz?
Przez dłuższą chwilę panowała cisza. Obaj towarzysze patrzyli sobie w oczy. W końcu Niko pokiwał głową.
- Dobra. Jak tylko będziemy na Coruscant, pójdę do świątyni i oddam szaty i miecze.
- Znakomicie. – na twarz Blysa wypełzł szeroki uśmiech. – Chodźmy pomóc chłopcom przy „Ratowniku".
Third chapter of my first story, from Star Wars universe.
Pełne opowiadanie:
[link]
lub
[link]
© 2011 - 2024 DeAeRO
Comments0
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In